
Cedynia urzekła mnie od razu. Jest malowniczo położona, a czas w niej naprawdę płynie wolniej. Pranie suszy się na sznurkach, a ludziom dni mijają na podwórzach kamienic lub podczas rozmów w bramie, czy przy płocie.
Zrobiła na mnie duże wrażenie, choć spędziłam w niej zaledwie 1,5 godziny przy okazji wyjazdu służbowego. Z aparatem kieszonkowym biegając i węsząc w jej zakątkach.
Było to dokładnie 7 września. Tak jak dziś, lecz rok temu. Lubię sobie przypominać co danego dnia robiłam w poprzednich latach. Opasłe albumy mi w tym bardzo pomagają.
Zapraszam na kilka migawek z uroczej Cedyni.