
Trwa październik, jesień jest już niemal na półmetku. Drzewa są kolorowe, liści na ziemi coraz więcej, sad pachnie jesiennie. Choć początek jesieni w tym roku przypominał lato, teraz już nie da się ukryć, że jesień rozgościła się na dobre. Tymczasem, ja jeszcze nie zamieściłam postu na pożegnanie lata. Początek jesieni zazwyczaj oznacza dla mnie bardzo dużo pracy. W tej gonitwie, przypomina mi się pewna opowieść, którą poznałam dzięki Ewie Foley:
„Jest taka opowieść o tragarzach pewnej ekspedycji w Meksyku:
zatrzymują się nagle podczas marszu i pomimo perswazji nie chcą iść dalej. Mija trochę czasu i wtedy, nieponaglani przez nikogo, sami ruszają. Jeden z nich wyjaśnia: – Wcześniej szliśmy za szybko, więc musieliśmy poczekać na nasze dusze.”Ewa Foley
Ludzie bardzo często biegnąc za swoimi codziennymi obowiązkami i zajęciami, oddalają się od swojej duszy. Nie mają czasu by wsłuchać się w siebie, dostrzec, zadbać. By odpocząć, rozwijać się i wzmacniać. Obecnie czuję, że czas zwolnić i poczekać na moją duszę…
Wygospodarowałam chwilę by pooglądać zdjęcia z ostatnich letnich miesięcy. Nie będę pewnie oryginalna, mówiąc, że kocham lato! Cudowna pora roku…! Zapraszam na wspomnienie lata 2016.
.
***
Latem mogę rozpoczynać poranki od spaceru po rosie. Początkowo trudno jest wstawać wcześniej, lecz gdy się pozna uroki rosoterapii, nie chce się inaczej zaczynać dnia. Gdy przed pracą pobędziemy wśród natury, zobaczymy jak budzi się słońce, nasycimy się nim, potem cały dzień w biurze mija całkiem inaczej, z inną energią i podejściem do wyzwań.
.
.
.
Okazało się, że na mojej wsi nie tylko ja lubię bose poranki. Na każdym spacerze towarzyszyły mi dwa żurawie i trzy bociany. Dobrze było iść i co rano wiedzieć, że je zastanę.
.
.
Jako miłośniczka natury cenię to, że latem jest ona tak dostępna, gościnna, na wyciągnięcie ręki.
.
.
.
.
.
Największym plusem lata jest dla mnie łatwy dostęp do pysznych i zdrowych owoców oraz warzyw. Lato to czas, kiedy sami możemy wyprodukować sobie pożywienie w ogrodzie, zebrać je w lesie czy na łące (zioła). Latem jest tak smacznie, kolorowo, łatwo. W minione lato pobiłam mój osobisty rekord spożycia sezonowych owoców 🙂
.
.
.
.
.
Jesień rozpoczęłam ze spiżarnią pełną przetworów! To zasługa wizyt u mamy i wspólnego gotowania letnimi popołudniami. Cudnie znać historię jedzenia od ziarenka do słoika!
.
Cudnie też jeść latem na świeżym powietrzu…
.
.
Bo lato to ludzie… to czas ze znajomymi, wspólne wyjazdy, grille, ogniska.
.
.
..
.
.
.
Minione lato to też dwa wspaniałe festiwale muzyczne…
.
.
..
.
I oglądanie Euro 2016 z babcią i dziadkiem…
...
Choć nie chciałabym mieszkać latem w dużym mieście, uwielbiam nastrój restauracyjnych ogródków i starówek tętniących życiem nawet po zmroku. Tak miło jest spacerować po rynku staromiejskim chłonąc jego atmosferę. Lubię gwar miasta. Dlatego podczas wakacji, odwiedzając znajomych bądź wybierając się na spontaniczny wypad, zawitaliśmy do…
Olsztyna…
.Torunia…
Gdańska…
.
.
.
Elbląga…
.
Warszawy…
..
Najważniejszy wyjazd tego lata był jednak w odmiennym niż duże miasto kierunku. Tydzień w kobiecym kręgu wśród natury poświęcony na rozwój ducha i ciała. Teraz z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że czas ten procentuje. Dziękuję Ewa Foley. Cieszę się, że jesteś w moim życiu!
Więcej o tym wyjeździe pisałam w poście Rozwój przyspieszony.
.
.
..
…
Czuję, że dobrze wykorzystałam minione lato. Teraz czas się brać za jesień, bo minie mi niezauważona…
.
.
.
.
.
.
.
Teraz czekam na powitanie jesieni!
Powitania nie było, ale zaraz będzie pożegnanie… 🙂